Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Okrutnie krzywdziła adoptowane dzieci. Teraz płacze i przeprasza. Co wyznała Swietłana P.?

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

To, co przeszły dzieci, to było piekło. Swietłana P. (53 l.) przygarniała dzieci z patologicznych rodzin. Trafiały do niej maluchy z rodzin alkoholowych, dotkniętych narkomanią i HIV. W 78-metrowym domu Swietłany i jej męża w Ukrainie miały znaleźć spokojny azyl. Przez wiele lat kurator, opieka społeczna i nauczyciele nie dopatrzyli się żadnych zaniedbań. Dopiero gdy Swietłana uciekła z dziećmi przed wojną do Polski, potworna prawda wyszła na jaw.

Od 14 lat prowadziła na Ukrainie rodzinny dom dziecka. Swietłana P. z dziesiątką dzieci uciekła przed wojną do Polski. Tutaj wyszło na jaw, co robiła dzieciom. Miała je sprzedawać pedofilom, znęcać się nad nimi, głodzić i faszerować narkotykami. Przed sądem zalewa się łzami i zapewnia, że była dobrą matką. Wypiera się seksualnego wykorzystywania maluchów.

Swietłana zamieszkała z dziećmi w hostelu przy ul. Zakopiańskiej w Poznaniu. Opiekę w Polsce miała im zapewnić Rosjanka mieszkająca tutaj od lat z mężem. – Nie jechaliśmy, żeby odpocząć, uciekaliśmy przed wojną. Ta Rosjanka, która miała nam pomóc, nie zrobiła tego. Wykorzystała naszą ciężką sytuację do swoich korzyści – mówiła, zalewając się łzami przed sądem oskarżona 53-latka.

Ciągnęła chłopców za karę za penisy

To same dzieci miały się poskarżyć Rosjance, że Swietłana znęca się nad nimi psychicznie i fizycznie. Opowiedziały, że do ich domu przyjeżdżali obcy mężczyźni, którzy w ohydny sposób wykorzystywali dzieci seksualnie. To, co musiały robić dzieci, nie nadaje się do publikacji. Swietłana miała również sama wykorzystywać seksualnie chłopców, których miała pod opieką. Małych chłopców ciągnęła za karę za penisy. Dzieciom miała dodawać do mleka narkotyki, żeby łatwiej było je wykorzystać. Głodziła je tak bardzo, ze dzieci w wieku od 4 do 16 lat były skrajnie niedożywione. Skarżyły się, że musiały jeść zepsute jedzenie. Lista zarzutów jest długa.

- / -

Swietłana P. przed sądem mogła po raz pierwszy wytłumaczyć się z zarzutów stawianych przez prokuraturę. Do winy się nie przyznaje. – Ta Rosjanka odstępem odebrała mi dzieci. Ja ostatni raz rozmawiałam z dziećmi przez telefon w kwietniu. Moja córka bardzo płakała, mówiła do mnie: Mamo, ja Ciebie kocham i tęsknię za Tobą – szlochała Swietłana. – My mieliśmy kuratora na Ukrainie, ta pani odwiedzała nas raz na miesiąc, odwiedzali nas nauczyciele ze szkoły. Nasza rodzina była pod obserwacją. Dzieci wiedziały, gdzie znajduje się służba opieki i nasz kurator. Oni mieli możliwość kontaktu z psychologiem. Nikt na Ukrainie niczego mi nie zarzucał. Dzieci chodziły do szkoły czyste, miały telefony i miały możliwość nagrywania – zapewniała w sądzie.

Swietłana P. płacze i przeprasza przed sądem

Swietłana P. na Ukrainie zostawiła swojego dorosłego, 29-letniego syna i niepełnosprawnego męża. Dom dziecka prowadziła od 14 lat. Na jedno dziecko dostawała 700 zł. Zarzuty o molestowanie seksualne chłopców tłumaczyła problemami zdrowotnymi. – Lekarz kazał mi płukać narządy płciowe chłopców specjalnym naparem. To mogło być bolesne i dzieci to zapamiętały – twierdzi Swietłana. Przyznała się do bicia dzieci pałką, otwartą ręką i stawiania w kącie. – Może ja nie otoczyłam dzieci dostateczną opieką troską – zastanawiała się podczas przesłuchania. Gdy sprawa wyszła na Swietłana kajała się przed polskim opiekunem i obiecywała, że więcej nie będzie ich krzywdziła. Przed sądem przyznaje się tylko do bicia dzieci. Lekarze stwierdzili u części dzieci skrajne niedożywienie.

czytaj też:

Sprzedawała adoptowane dzieci pedofilom. Upiorne szczegóły wyszły na jaw

Sąd zdecydował, że proces Swietłany P. w Polsce będzie częściowo jawny. Dzięki temu dziennikarze mogli zobaczyć skruchę na twarzy kobiety. 53-latka płakała i zapewniała, że starała się być dobrą matką. Prokuratura zarzuca Swietłanie P. przekazywanie swoich podopiecznych obcym mężczyznom w celach seksualnych. – Uczyniła sobie z tego stałe źródło zarobku – mówiła prokurator Aneta Chamczyńska–Pękała. – Ograniczała jedzenie i picie dzieciom. Doprowadziła do skrajnego niedożywienia, spowodowała obrażenia ciała, znęcała się fizycznie i psychicznie ze szczególnym okrucieństwem – wyliczała. Grozi jej do 15 lat więzienia.

Swietłanie P. grozi do 15 lat więzienia

Dzieci odebranie Swietłanie P. są bezpieczne w polskich rodzinach. Siódemka jest pod opieką Rosjanki, która zgłosiła sprawę złego traktowania dzieci prokuraturze. Pozostała trójka też została już ulokowana w polskich rodzinach. Strona ukraińska stara się, by dzieci wróciły do Ukrainy. Przedstawicielka konsulatu we Wrocławiu, która stawiła się na rozprawie, zapewnia, że Swietłana P. jest niewinna, a dzieci trafią z powrotem do Ukrainy. Na razie nie ma na to zgody polskich służb.

Poczuł się oszukany przez prostytutkę. Wezwał policję

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji